Czytaj cały tekst: Kto naprawdę napisał o tym, że Janek Wiśniewski padł? Krzysztofa Dowgiałłę pamiętam z sierpniowego strajku. Wąsaty architekt w koszuli w kratę siedział pod oknem w Sali BHP. Mężczyzn w kraciastych koszulach z wąsami było w stoczni wielu, ale architektów - wręcz przeciwnie, więc dziennikarze chętnie go przepytywali, by poznać nie tylko robotniczy punkt widzenia. - Mam jeszcze tę koszulę - śmieje się, gdy rozmawiamy w jego pracowni w Gdyni. Wtedy nie zapytałam go o "Balladę o Janku Wiśniewskim", bo nie wiedziałam, że jest jej autorem. W strajkowych publikacjach pojawiało się wiele tekstów anonimowych, piosenki i rysunki powstawały spontanicznie, z wewnętrznej potrzeby, jak dziś wpisy na Facebooku. Młodszym wyjaśnię, że autorzy nie podpisywali ich z obawy o własne bezpieczeństwo. O tym, że to jemu zawdzięczamy dramatyczną piosenkę o Grudniu '70, usłyszałam dopiero podczas kampanii wyborczej wiosną roku 1989. Wtedy, dziewiętnaście lat wcześniej, Krzysztof Dowgiałło pracował w Gdyni, w Miastoprojekcie, który mieścił się w barakach przy skwerze Kościuszki. Był świeżo po kilkuletnim pobycie za granicą i pracy w pracowniach architektonicznych w Anglii, Francji i Algierii. Młody, zdolny, pełen zapału. Siedemnastego grudnia dotarł z Sopotu tylko do przystanku Wzgórze Nowotki. Dalej kolejka nie jechała. Pasażerowie wysypali się z peronu na ulice i zamarli z przerażenia, widząc obraz znany nam dziś z archiwalnych zdjęć i filmów: Świętojańską niesiono na drzwiach zabitego chłopca z bandażem na głowie. Ktoś trzymał zakrwawioną polską flagę, wokół latały kamienie, a właściwie bryły węgla, bo zatrzymano także pociąg ze Śląska, a demonstranci użyli tej amunicji przeciw milicjantom i zomowcom atakującym ludzi pałkami. Tłum się cofał, po chwili jednak znów wracał, jak morska fala. Krążące nisko helikoptery dodawały całej scenie dodatkowego dramatyzmu, zagłuszając warkotem krzyki, jęki i przekleństwa. Krzysztofowi udało się jakoś stamtąd wydostać. Dotarł pod kościół franciszkanów i stamtąd okrężną drogą do biura. Wieczorem pojechał do Wrzeszcza, bo w mieszkaniu Janusza Kowalskiego w trójkę, z Januszem właśnie i Andrzejem Romanowskim, pracowali nad konkursowym projektem na śródmieście Katowic. Kolegów jeszcze nie było, więc usiadł przy desce i mając przed oczami koszmarne sceny z Gdyni, o których nie mógł przestać myśleć, napisał: Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni/ Dzisiaj milicja użyła broni/ Dzielnieśmy stali i celnie rzucali/ Janek Wiśniewski padł… Na drzwiach ponieśli go Świętojańską…Imię i nazwisko zabitego chłopca wymyślił na poczekaniu, bo nikt przecież nie wiedział, jak się naprawdę nazywał. Andrzejowi Romanowskiemu wiersz się nie spodobał. Powiedział, że za dużo w nim nienawiści, czy coś takiego. Następnego dnia Krzysztof poprosił sekretarkę w biurze o przepisanie wiersza w kilku egzemplarzach i rozdał kopie kolegom, do których miał zaufanie.***W roku 1980 balladę przeczytał w podziemnym wydawnictwie Mieczysław Cholewa, obecny, tak jak Krzysztof Dowgiałło, na strajku w stoczni. Skomponował do niej muzykę i zaczął śpiewać, budząc zachwyt strajkujących, bo piosenka chwytała za serce i wyciskała łzy z oczu, zaś refren "Janek Wiśniewski padł" sprawiał, że ciarki przechodziły po krzyżu. Tragiczne wydarzenia Grudnia '70 wielu miało w pamięci i nie było pewności, czy partia znów nie zacznie strzelać do robotników. W końcu podpisano porozumienia, ale jak mówił partyjny dygnitarz w filmie Andrzeja Wajdy "Człowiek z żelaza", był to tylko świstek papieru. Dowgiałło przyznał się do autorstwa ballady dopiero, gdy okazało się, że w filmie Wajdy jako autor tekstu figuruje Mieczysław Cholewa. Joanna Wojciechowicz, która pracowała w biurze MKZ Zarządu Regionu NSZZ Solidarność, tak to zapamiętała:"Wczesną wiosną zgłosił się pan Krzysztof Dowgiałło i poprosił o rozmowę z panem Mieczysławem Cholewą w mojej obecności. Powiedział, że napisał ten wiersz pod wpływem wydarzeń Grudnia '70. Pan Cholewa początkowo kwestionował autorstwo: Teraz to każdy może tak powiedzieć. A gdzie są dowody? I kto to może potwierdzić?". Sprawa została w końcu załatwiona polubownie, Cholewa przyznał, że nie napisał ballady, a Dowgiałło zrezygnował z tantiem, które tamten otrzymywał do tej pory. Zmieniał Polskę. Działał w Solidarności, był członkiem Zarządu Regionu i delegatem na I Krajowy Zjazd w Olivii. Należał do tzw. Gwiazdozbioru, czyli do zwolenników Andrzeja Gwiazdy.***W stanie wojennym Krzysztof Dowgiałło zachowywał się dzielnie - opowiada mi Bogdan Borusewicz. - 15 i 16 grudnia 1981 r. wziął udział w strajku w Stoczni Gdańskiej, a niewielu wtedy było takich odważnych. Nie uciekł, gdy czołgi sforsowały stoczniową bramę, i został aresztowany jako jeden z przywódców strajku. Dostał cztery lata więzienia i wyrzucono go z pracy. Gdy w 1983 r. wyszedł z Potulic, natychmiast włączył się w działalność podziemną. Był moją prawą ręką. Odpowiadał za finanse, przechodziły przez jego ręce duże sumy, które Solidarność podziemna dostawała z zagranicy. Współorganizował podziemne radio, związał się z grupą Gryps, odpowiadał za kontakty z drukarniami. Wszedł do Regionalnej Komisji Koordynacyjnej. Nie oszczędzał się. Był zaufanym człowiekiem do trudnych akcji. Skromny, rozsądny, bezgranicznie uczciwy, wprost kryształowy - ocenia Borusewicz. - Czy wiedziałem, że jest autorem ballady? Owszem, powiedział mi o tym w stanie aresztowaniu Borusewicza Krzysztof Dowgiałło razem z Lechem Kaczyńskim kierował Regionem Gdańskim. Udział w strajku w 1988 roku był konsekwencją tej działalności. - Spałem wtedy z Wałęsą na styropianie - uśmiecha się. W 1989 roku, jako kandydat Komitetu Obywatelskiego Solidarność przy Lechu Wałęsie, dostał się do Sejmu zwanego kontraktowym. W latach 1989-1993 był wiceprzewodniczącym Światowej Konfederacji Pracy.***W 2007 roku odbyła się rozprawa w Sądzie Rejonowym w Sopocie. Po przedstawieniu dowodów Krzysztof Dowgiałło został prawomocnie autorem ballady. Pokazuje mi plik papierów. Helena Czyżowa, inżynier sanitarny, pracowała z Dowgiałłą w Miastoprojekcie: "Doskonale pamiętam wiersz pod tytułem »Ballada o Janku Wiśniewskim«, który podawano sobie z rąk do rąk w naszym biurze zaraz po 17 grudnia 1970 roku. Nie wiedziałam wówczas, że jego autorem jest mój szwagier Krzysztof Dowgiałło. Usłyszałam o tym znacznie później od kolegów z naszego biura". Profesor Czesław Tumielewicz był zatrudniony w Miastoprojekcie jako asystent: "Potwierdzam autorstwo wiersza »Janek Wiśniewski padł«, napisanego w grudniu 1970 roku przez kolegę Krzysztofa Dowgiałło. Kilka dni po dramatycznych wydarzeniach, gdy nie było nikogo, poza mną i Krzysztofem, w pokoju, odczytał mi z karteczki wiersz. Był to tekst znany potem jako piosenka »Janek Wiśniewski padł«. Nie podobał mi się wówczas, pamiętam, że napisany był tradycyjnie, z rymami. Dopiero później, gdy zaistniał publicznie w piosence, doceniłem jego wielkość. Byłem dumny, że autorem jest mój przyjaciel, ale nie dzieliłem się z nikim tą wiadomością, by nie narażać go na represje ze strony ówczesnych władz.".Wydawało się więc po latach, że sprawa jest jasna. Ale nagle pojawił się kolejny autor, Jerzy Fic. Swoją wersję wydarzeń przedstawił historykom z Instytutu Pamięci Narodowej. Twierdził, że napisał balladę wiosną 1971 roku. W grudniu '70 był świadkiem strzelaniny na przystanku Gdynia Stocznia. To z domu, w którym mieszkał, uczestnicy pochodu wyjęli drzwi, na których ponieśli ciało Janka Wiśniewskiego. Opowiadał o kawiarni Sezam, w której zbierali się po robocie stoczniowcy, a on zajmował się zaopatrzeniem i szatnią. Przy piwie ktoś poprosił go o napisanie piosenki. Zaczął: "Chłopcy z Grabówka…", bo stamtąd pochodził. I teraz historycy z IPN przeżywają rozterki. - Mamy słowo przeciwko słowu - mówi mi Piotr Brzeziński. Oba zeznania są równie wiarygodne. Relacja Fica jest spójna, zaś język ballady bliższy jest językowi robotnika niż architekta. Poza tym nie wierzę - ciągnie - że wiersz powstał 17 grudnia wieczorem. Bo skąd Dowgiałło miałby wtedy wiedzieć, że "świat się dowiedział, nic nie powiedział"? Fic napisał kilkaset wierszyków, to przemawia na jego korzyść, a Dowgiałło tylko ten Przez całe życie pisałem wiersze - mówi mi Dowgiałło, zirytowany, że znowu musi dowodzić, iż nie jest wielbłądem. Gdyby Brzeziński zajrzał na przykład do "Toposu", mógłby je nawet przeczytać i przeprowadzić wnikliwą analizę filologiczną, jak to robi jego kolega z IPN Piotr Szubarczyk w przypadku jakiegoś propagandowego wiersza Fica, napisanego w latach 50., gdy służył w Ludowym Wojsku Polskim. Moja piosenka wzorowana jest - powiedziałbym naukowcom z IPN, którzy przeprowadzają swoje znakomite analizy - na podwórkowej balladzie "Żył sobie kiedyś hrabia z hrabiną/ on zwał się Rodryg, ona Francesca,/ a niedaleko za ich meliną/ mieszkała sobie jedna Wiśniewska". Język stylizowany na potoczny ma stworzyć wrażenie, że jest to autentyczna ballada ludowa, a autor utożsamia się ze stoczniowcami, jest jednym z chłopców z Grabówka i Chyloni. Może to wyjaśnienie przyda się pracownikom naukowym IPN do nowych analiz?- Czytał pan książkę "Na ulicach Gdyni - 17 grudnia 1970 roku", napisaną przez Andrzeja Fica, bratanka Jerzego, którą rekomenduje pan w "Rejsach"? - pytam Piotra Jerzy Fic stawia tam też nową, "interesującą" tezę, że na drzwiach niesiono mężczyznę o nazwisku Jan Wiśniewski. Słyszał, że ktoś wołał: zabito Wiśniewskiego! Zabito Janka! Czy na tej podstawie IPN będzie prowadzić nowe śledztwo? Będzie rewidować dotychczasowe ustalenia? Czy dla IPN ta książka jest wiarygodnym świadectwem tego, co wydarzyło się w Gdyni?- No, wie pani, sądzę, że książka jest nierówna. Drugą jej część uważam za znacznie słabszą. Na liście poległych nie ma zresztą nazwiska Wiśniewski. To mało prawdopodobna hipoteza…A ja nie rozumiem, dlaczego świadectwa Czesława Tumielewicza czy Heleny Czyżowej i Andrzeja Romanowskiego nie mają wartości dla pracowników IPN. Telefonuję do Andrzeja Romanowskiego. - To jakieś szaleństwo, że znów podważa się autorstwo Dowgiałły! Może za kilka lat pojawi się jakiś kolejny autor i IPN będzie się znów nim zajmować? Potwierdzam, że Dowgiałło czytał mi wiersz o Janku Wiśniewskim w grudniu 1970 roku. Wiele lat minęło, ale to nie był przecież zwyczajny grudzień... Podobno powiedziałem Krzysztofowi, że za dużo w jego wierszu nienawiści, ale tego już nie dalej od wydarzeń, tym więcej bohaterów i ta sprawa budzi niesmak - mówi mi Czesław Nowak, portowiec, były opozycjonista i więzień polityczny, który razem z Krzysztofem Dowgiałłą od 1989 roku zasiadał w Sejmie jako członek Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. - Krzysztof to człowiek honoru! Nie przypisałby sobie cudzego tekstu![email protected]
17 grudnia 1970 r., pół wieku temu, Janek Wiśniewski padł.Jesli tylko masz ochote wspierac to co robie oraz nasz kanał, bardzo ci dziekuje.nr konta: IBAN 82
Ime se je razvilo v legendo v poznih sedemdesetih letih, ko sta pesem uglasbila Mieczysław Cholewa, pod naslovom Pesem o Janku iz Gdynie (poljsko Pieśń o Janku z Gdyni), ter Jacek Kaczmarski pod naslovom Balada o Janku Wiśniewskem (poljsko Ballada o Janku Wiśniewskim).Żyli w pałacu hrabia z hrabiną, On zwał się Rodryk, ona Francesca, A w drugim domku za ich meliną Mieszkała sobie jedna serce miała hrabina I takąż duszę pieską, niebieską, A on był gałgan i straszna świnia, Bo pitigrilił się z tą hrabina łzami płakała, Z ciągłej żałoby wyschła na deskę I na kolanach męża błagała: Odczep się, draniu, od tej chodziła z hrabią na udry, Na próżno klęła swą dolę pieską, On ciągle ganiał do tej łachudry I szeptał czule: „O, ty Wiśniewsko!”Aż raz hrabina miecz zdjęła z ściany, Zmierzyła hrabię okiem królewskim. Siedź tu, powiada, ty – w herb drapany, Dzisiaj nie pójdziesz do tej zaś będący pod alkoholem, Czyli, jak mówią – zalany w pestkę, Wyrżnął hrabinę łbem w antresolę I dawaj, gazu! Do tej Wiśniewskiej,Biedna hrabina padła na dywan, Cała zalała się krwią niebieską, A gdy poczuła, że dogorywa, Rzekła: poczekaj, o ty, się odbył pogrzeb wspaniały, Hrabia nad grobem uronił łezkę, Strasznie się martwił przez dzionek cały, A na noc poszedł … do tej hrabina z mogiły wstała, Wyrwała z trumny sękatą deskę, Poszła za hrabią, na śmierć go sprała I rozwaliła łeb tej lebiegi grzeszyli tyle I na nich w końcu też przyszła kreska. Dziś sobie leżą w jednej mogile: Hrabia, hrabina i… ta dodany przez użytkownika tej strony – dziękuję za pomoc w tworzeniu tego Ballada O jednej Wiśniewskiej 201 views, 2 likes, 4 loves, 1 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Gminny Ośrodek Kultury w Czastarach: Kółko Gitarowe GOK Czastary - Ballada o Janku Wiśniewskim Choć słynna "Ballada o Janku Wiśniewskim" stała się jednym z symboli tragicznego Grudnia '70, jej historia kryje w sobie wiele zagadek. Nie wiadomo nawet, kto jest autorem tego poruszającego tekstu. Chłopcy z Grabówka, chłopcy z ChyloniDzisiaj milicja użyła broniDzielnieśmy stali i celnie rzucaliJanek Wiśniewski padł. Na drzwiach ponieśli go ŚwiętojańskąNaprzeciw glinom, naprzeciw tankomChłopcy stoczniowcy pomścijcie druhaJanek Wiśniewski padł. Huczą petardy, ścielą się gazyNa robotników sypią się razyPadają dzieci, starcy, kobietyJanek Wiśniewski padł. Jeden zraniony, drugi zabityKrwi się zachciało słupskim bandytomTo partia strzela do robotnikówJanek Wiśniewski padł. Krwawy Kociołek, to kat TrójmiastaPrzez niego giną dzieci, niewiastyPoczekaj draniu, my cię dostaniemJanek Wiśniewski padł. Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcyGdańskaIdźcie do domu, skończona walkaŚwiat się dowiedział, nic nie powiedziałJanek Wiśniewski padł. Nie płaczcie matki, to nie na darmoNad stocznią sztandar z czarną kokardąZa chleb i wolność, i nową PolskęJanek Wiśniewski padł. Wersja oficjalna Tekst ten powstał na początku lat 70. i przez niemal dwie dekady funkcjonował jako utwór anonimowy. Jak wspomina sopocki pieśniarz Mieczysław Cholewa: "W 1980 r. bezpośrednio po sierpniowym strajku, w którym brałem udział jako delegat Elektrociepłowni »Wybrzeże«, wpadł w moje ręce egzemplarz podziemnego zeszyciku z kilkoma tekstami dotyczącymi wydarzeń Grudnia 1970 r. Wśród tekstów była między innymi Ballada o Janku Wiśniewskim. Wspomniane wydawnictwo samizdatowe nosiło nazwę »Archiwum«. Żaden z zamieszczonych tekstów nie miał autora. We wrześniu 1980, uznając tekst Ballady o Janku Wiśniewskim za tzw. ludowy, skomponowałem do niego muzykę". Prawdziwą sławę przyniósł jednak pieśni "Człowiek z żelaza", w reżyserii Andrzeja Wajdy. Jak wspomina Cholewa: "Producenci filmu postanowili Balladę o Janku Wiśniewskim z muzyką pana Andrzeja Korzyńskiego włączyć do filmu. Zapytano mnie wówczas, czy jako prawykonawca zgodzę się wziąć na siebie autorstwo, po naradzie w gronie bliskich zgodziłem się i w ten sposób Ballada o Janku Wiśniewskim została zarejestrowana w ZAIKS-ie, jako utwór spółki A. Korzyński - muzyka, M. Cholewa - tekst". Pytany o powody przypisania sobie tekstu cudzej ballady, Cholewa odpowiada: "Ballada do kolaudacji filmu musiała mieć »ojca« i »matkę«, czyli kompozytora i autora tekstu". W gruncie rzeczy Andrzej Korzyński nie był autorem muzyki, lecz jej nowej aranżacji, opartej na pierwotnej kompozycji Mieczysława Cholewy. Prawdziwemu kompozytorowi zaproponowano zaś autorstwo tekstu. Dzięki brawurowemu wykonaniu ballady przez Krystynę Jandę wchodzący na ekrany kin latem 1981 roku "Człowiek z żelaza" stał się doskonałą reklamą dla śpiewanej przez Cholewę piosenki. Filmowcy poddali tekst pewnym retuszom. Frazę: "To partia strzela do robotników" zastąpiono bardziej oględnym zwrotem: "To władza strzela do robotników". Pominięto też sformułowanie: "Krwawy Kociołek, to kat Trójmiasta". Stanisław Kociołek był wciąż aktywnym politykiem i jesienią 1980 roku objął funkcję I sekretarza Komitetu Warszawskiego PZPR. Piosenka stała się hitem I Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Prawdziwej, który odbył się w Gdańsku w sierpniu 1981 roku. Zaniepokoiło to Służbę Bezpieczeństwa. Zdaniem płk. Władysława Jaworskiego, I zastępcy komendanta wojewódzkiego MO ds. SB KW MO w Gdańsku: "Swoistym mottem, którym rozpoczynano kolejne dni imprezy, była piosenka w wykonaniu Mieczysława Cholewy Ballada o Janku z Gdyni, nawiązująca do wydarzeń grudniowych". Jaworski zwrócił uwagę na zawarte w tekście "niewygodne" dla władzy sformułowania. Występując na żywo, Cholewa nie cenzurował bowiem tekstu. Mieczysław Cholewa spopularyzował balladę, lecz nie był autorem jej tekstu. Wspomina, że wkrótce pojawiło się "paru ludzi", którzy "zaczęli twierdzić, że są autorami tekstu. Między innymi był również Krzysiek Dowgiałło". Co ciekawe - zgodnie z orzeczeniem Sądu Rejonowego w Sopocie z 14 maja 2007 roku - Krzysztof Dowgiałło dopiero od tego momentu jest oficjalnie uznawany za autora ballady. Obaj panowie zawarli wtedy porozumienie, w myśl którego Mieczysław Cholewa wyraził zgodę na "wykreślenie zapisu o jego autorstwie dokonanego w rejestrze Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych", zgadzając się na "ujawnienie w tym rejestrze praw autorskich do tego utworu Krzysztofa Dowgiałło". To dość zawiła historia. Jak pisze Barbara Szczepuła: "Autorem słów Ballady o Janku Wiśniewskim, która długo uchodziła za dzieło anonimowe, był działacz opozycji, Krzysztof Dowgiałło. Po raz pierwszy ujawnił to w telewizyjnym Studiu Wyborczym Solidarności w Gdańsku, przed czerwcowymi wyborami roku 1989". Pytany po latach Krzysztof Dowgiałło wspomina: "Balladę napisałem 17 grudnia 1970 roku wieczorem, w mieszkaniu, w którym czekałem na kolegów, z którymi pracowałem nad konkursem na centrum Katowic. Dałem ją do przeczytania Andrzejowi Romanowskiemu. Powiedział, że dużo w niej nienawiści. [...] Następnego dnia poprosiłem sekretarkę w biurze [gdyńskiego oddziału Miastoprojektu - PB] o przepisanie ballady na maszynie, rozdałem te kilka egzemplarzy. Oryginał gdzieś mi się zapodział. Zapomniałem o balladzie - przypomniały mi ją plakaty z marca 1981, gdzie była wydrukowana obok fotografii zabitego chłopca i pochodu. Przyznałem się do jej napisania dopiero wtedy, gdy zorientowałem się, że za jej autora podaje się Mietek Cholewa, prawdopodobny autor muzyki". Na temat zmian w tekście Dowgiałło dodaje: "To mętna historia. Cholewa wyraził chętnie [zgodę], żeby Andrzej Wajda wykorzystał balladę w Człowieku z żelaza. Niestety, nie wiem, dlaczego jej słowa zostały zmienione. W moim tekście była na przykład czarna kokarda, a w filmie czerwona, zmieniono też akapit »krwi się zachciało słupskim bandytom«. [...] Potem był stan wojenny i różne przygody i dopiero w latach 90. zacząłem starać się o ochronę moich praw autorskich. W sądzie uzyskałem zrzeczenie się przez Mieczysława Cholewę autorstwa słów, w zamian za zrzeczenie się przeze mnie prawa do uzyskanych przez niego wcześniej wynagrodzeń". Wersja nieoficjalnaZ pozoru sprawa wydaje się jasna. Wątpliwości wzbudza tylko następujący wiersz:W biegach przyjaźni, paktu narodów,Biegali dzieci, starsi, kobiety,Polak zwycięzcą został zawodów,Pierwszy na metę wpadł. Słów tych nie napisał Krzysztof Dowgiałło, lecz Jerzy Stanisław Fic, a wiersz nosi tytuł "Biegi Przyjaźni Narodów". Jak wspomina Jerzy Fic: "W latach 1953-1955, kiedy służyłem w LWP w Kamieniu Pomorskim, należałem do koła Młodzi Literaci LWP. Wiersze, »Biegi Przyjaźni Narodów«, przygotowywałem na spotkanie z poetą Władysławem Broniewskim, na zjeździe Młodych Literatów LWP przy ul. 1 Maja w Bydgoszczy". Trudno nie dostrzec zadziwiającego podobieństwa cytowanego fragmentu do trzeciej zwrotki "Ballady o Janku Wiśniewskim". Dodajmy, że Jerzy Fic w 1970 roku mieszkał w Gdyni Grabówku, przy ul. Czerwonych Kosynierów 31/33 (obecnie ul. Morska) i był naocznym świadkiem strzelaniny na przystanku Gdynia Stocznia. To właśnie z jego domu manifestanci zabrali drzwi, na których ponieśli ciało "Janka Wiśniewskiego". "Wiosną 1971 r. Związek Zawodowy Marynarzy i Portowców Zarządu Portu Gdynia organizował strajk tzw. socjalny. Jedni uczestnicy strajku zachodzili na piwo do Brudasa [popularna nazwa gdyńskiego baru Renesans - PB], drudzy za baraki, gdzie mieszkałem. Oni to zachęcali mnie, bym napisał wiersz, który będą mogli śpiewać w czasie strajku, tak powstała »Ballada o Janku Wiśniewskim«. Napisałem ją własnoręcznie, na kartce papieru, którą przekazałem Waldemarowi Piesikowi z Chyloni, uczestnikowi strajku, zapewnił mnie, że wiersz przekazał swojemu brygadziście" - wspomina Jerzy Fic. Relacja ta podaje w wątpliwość autorstwo Krzysztofa Dowgiałły i wywołuje konsternację, gdyż wynika z niej, że słynna grudniowa ballada powstała jako swego rodzaju pastisz propagandowego wiersza z lat 50. Czy to możliwe? Warto przytoczyć opinię filologa Piotra Szubarczyka: "Nie chodzi oczywiście o sam tekst z lat pięćdziesiątych, lecz o pewne reminiscencje tego tekstu i - co najważniejsze - identyczny rym i rytm wiersza. Produkcyjniak Fica z lat pięćdziesiątych ma charakterystyczny model. Trzy pierwsze wersy są regularne, dziesięciozgłoskowe, ze średniówką po piątej zgłosce. Czwarty wers jest celowo nieregularny, urywa się po sześciu zgłoskach, dla podkreślenia dynamiki obrazu. W przypadku ballady o Janku podkreśla dramat ginącego bohatera. Zdumiewające są też reminiscencje tekstu. Wielu słuchaczy ballady dziwiły, a nawet irytowały »dzieci« i »starcy« padający w grudniowe dni na ulicach. Traktowali to jako mocno przesadzony zabieg stylistyczny. Ale może po prostu ten wers jest przeniesieniem zapamiętanej frazy ze starego wiersza, który »tłukł się« autorowi po głowie? To byłby poważny argument na rzecz tezy Fica. Nie zgadzam się z opinią, że ostateczne udowodnienie, iż produkcyjniak z lat pięćdziesiątych mógł być pierwowzorem ballady, jest dla tej ballady kompromitujące. Wręcz przeciwnie, parafraza tamtego propagandowego wiersza podkreślałaby ostateczne zerwanie w roku 1970 z kreowanym przez komunistyczne media, zakłamanym obrazem rzeczywistości społecznej w PRL".Spójrzmy także na tekst. Wydaje się mało prawdopodobne, aby fraza: "Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska/Idźcie do domu, skończona walka/Świat się dowiedział, nic nie powiedział" napisana została 17 grudnia 1970 roku. Kto mógł wtedy wiedzieć, że walka rzeczywiście jest "skończona"? Albo że "świat się dowiedział" i "nic nie powiedział"? Przecież nawet mieszkańcy Trójmiasta nie zdawali sobie sprawy z rozmiarów masakry, a łączność z krajem została przerwana. W tym kontekście relacja Jerzego Fica wydaje się bardziej prawdopodobna. Dodajmy, że w przeciwieństwie do Krzysztofa Dowgiałły, jest on autorem setek wierszy, a gros z nich opisuje historię Gdyni. Dlaczego Grabówek? Przecież ofiary Grudnia '70 pochodziły z różnych miejscowości. Grabówek to rodzinna dzielnica Jerzego Fica. Wszystko to jedynie poszlaki. Dowodów brak. Tylko dlaczego Fic latami milczał na ten temat? W okresie PRL bał się represji. Jak wspomina: "W 1980 r., może 1981, usłyszałem w radio, że poszukuje się autora »Ballady o Janku Wiśniewskim«. Ja byłem jej autorem. Ale miałem dobrą pracę. Miałem też odpowiedzialność za ludzi i materialną. Pomyślałem, że jak ja się ujawnię z autorstwem tego wiersza, to... różnie bywa". Po raz pierwszy publicznie przyznał się do autorstwa ballady w końcu lat 90. Potem kilkakrotnie wspominał o tym Wiesławie Kwiatkowskiej oraz pracownikom IPN. Bez rękopisu ballady trudno było mu jednak cokolwiek udowodnić. Kto ma rację?Ani Krzysztof Dowgiałło, ani Jerzy Fic nie mają oryginalnego rękopisu ballady. Brak zatem materialnego dowodu potwierdzającego autorstwo któregokolwiek z nich. Dysponujemy tylko złożonymi przez nich - sprzecznymi ze sobą - relacjami. To za mało, aby definitywnie rozstrzygnąć kwestię autorstwa. Dodajmy, że kilka lat temu obaj panowie spotkali się u Andrzeja Fica, bratanka Jerzego Fica, a zarazem znajomego Krzysztofa Dowgiałły z czasów działalności opozycyjnej. Ich "konfrontacja" nie przyniosła rozstrzygnięcia, bo każdy pozostał przy swoim zdaniu. Być może nigdy nie uda się rozstrzygnąć tego sporu. Pamiętajmy, że "Ballada o Janku Wiśniewskim" została napisana w okresie PRL i nie miała szans na oficjalną publikację. Jak zauważa Piotr Szubarczyk: "Pewnie, jak to często bywało w naszej historii, autorów było wielu, bo pieśń żyła własnym życiem, kolportowana potajemnie w mocno ograniczonym nakładzie na przebitkowym papierze z maszyny do pisania. Pamiętam, że w takiej formie trafiła także do moich rąk już w roku 1971 i była to wersja różniąca się znacznie od dziś przyjętej". Bez względu na to kto ją napisał, "Ballada o Janku Wiśniewskim" stanowi i stanowić będzie nadal wstrząsający zapis gdyńskiej masakry. Trudno nie zgodzić się z Mirosławem Przylipiakiem, mówiącym iż: "Dzieje Janka Wiśniewskiego są wzorcowym przykładem funkcjonowania mitu współczesnego, zespalającego społeczeństwo wokół sugestywnego obrazu". A jak wiadomo, mity rządzą się własnymi prawami. Piotr Brzeziński jest historykiem, pracownikiem naukowym gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Więcej informacji na ten temat znaleźć można w książce Andrzeja Fica "Na ulicach Gdyni - 17 grudnia 1970", Wyd. Archeus, Gdynia ofertyMateriały promocyjne partnera „Psy” stołówka esbeków. „Ballada o Janku Wiśniewski” tą sceną Pasikowski wszedł do kanonu polskiego kina. W tym jednym fragmencie pokazał jakimi zdegenerowanymi ludźmi stają się ludzie służący w służbach komunistycznych. Tekst piosenki: Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni Dzisiaj milicja użyła broni Dzielniśmy stali i celnie rzucali Janek Wiśniewski padł Na drzwiach ponieśli go Świętojańską Naprzeciw glinom, naprzeciw tankom Chłopcy stoczniowcy pomścijcie druha Janek Wiśniewski padł Huczą petardy, ścielą się gazy Na robotników sypią się razy Padają dzieci, starcy, kobiety Janek Wiśniewski padł Jeden zraniony, drugi pobity Krwi się zachciało słupskim bandytom To partia strzela do robotników Janek Wiśniewski padł Krwawy Kociołek, to kat Trójmiasta Przez niego giną dzieci, niewiasty Poczekaj draniu, my cię dostaniem Janek Wiśniewski padł Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska Idźcie do domu, skończona walka Świat się dowiedział, nic nie powiedział Janek Wiśniewski padł Nie płaczcie matki, to nie na darmo Nad stocznią sztandar z czarną kokardą Za chleb i wolność, i nową Polskę Janek Wiśniewski padł
Ballada O Janku Wiśniewskim: 2:02: 11: Szukam Kogoś Na Stałe: 5:30: 12: Bo We Mnie Drzemie Tygrysica: 2:33: 13: I Love You Cię. 387 239 362 278 369 366 418 413